Strony

wtorek, 31 lipca 2012

Ulubieńcy lipca 2012.

Hej dziewczyny!

Dziś post z ulubieńcami miesiąca.
Nie było tego tak znowu du zo, ale pokaże Wam, po które kosmetyki
najczęściej i najchętniej sięgałam.
Bez zbędnych wstępów pokażę Wam całośc a potem krótko opisze każdy kosmetyk.


Tak przedstawiają się moi ulubieńcy.
Jest trochę produktów do ust, ale przeważają głównie kosmetyki do twarzy.

 Na poczatek ulubieńcy twarzowi:

1. Skin 79 Super+ BB Cream- mam go już dłuższy i czas i stosuję cały czas,
co tu dużo mówic uwielbiam go.
KLIK do recenzji.
2.  Sleek Life's a Peach- mój ulubiony róż jak dotąd,
kocham ten jego brzoskwiniowy kolor.
3.Essence Multi Colour Bronzing Powder- świetny do lekkiego przybrązowienia twarzy,
do tego matowy co najważniejsze.
4. My Secret Cień sypki nr.4- służy mi jako cień i jako różo-rozświetlacz.
Ma piękny brzoskwiniowo-złoty kolor,
cudnie wygląda na policzkach i jest niesamowicie trwały.


A teraz coś dla oka:

5. My Secret Eyeliner nr 10 Malachite- świetnie trzyma się na oku,
no i ten morski kolor.
Jest świetny.
6. Paletka cieni Kobo cień nr 124 Fresh Mint o której pisałam TUTAJ
W tym miesiącu najczęściej uzywałam tej pięknej zieleni.
7. Essence ANL Soft Touch Eyeshadow 09 Oh De Prep
Pisałam o nim tu KLIK
Świetnie wygląda solo jak i jako baza.
Piękny miedziany brąz.


Coś dla ust i nie tylko:

8. Essence Crystalliced- rozświetlacz w płynie.
Latem uwielbiam stosować rozświetlacze.
9.Żel do brwi CCUK, Właściwie to mascara do rzęs,
ale jak używam jej jako utrwalacza do brwi.
Świetnie się w tej roli spisuje.
10. Essence XXXL Nudes  05 Forever Rose- Latem lubie błyszczyki zamiast szminek.
Ten błyszczyk polubiłam za jego półtransparentny kolor brzoskwini.
11,12. Celia Nudes Pomadko-błyszczyk 2w 1 nr 604 i 606.
Bardzo lubię te błyszczykoszminki, pięknie suną po ustach i daja śliczny efekt na ustach.
Kolory to brąz z odrobiną beżu i brzoskwinia.
Jak dało się zauważyć mam ogromną słabość do koloru brzoskwiniowego :D

I to by było na tyle:)
Nie było tego wiele, ale myslę, że mało też nie.
A jak tam Wasi ulubieńcy?:)
Podzielcie się w komentarzach.:)

Pozdrawiam,
Kasia.

poniedziałek, 30 lipca 2012

O moich marzeniach kosmetycznych.

Każda z nas na pewno ma w głowie lub na swojej chciejliście:D kosmetyki, które snią jej się po nocach i marzy o nich.
Ja też do tych osób należę, bo co tu mówić jestem kobietą i mam to wpisane w płeć;) 
Mam marzenia zarówno te przyziemne jak i te mniej (czyt. kosmetyczne :) ).
Dziś opowiem Wam o nich. Mam nadzieję, że kogoś to zainteresuje.;)

W takim razie kolejność będzie przypadkowa.
To o czym akurat najwięcej myślę.

1. Perfumy Lancome Tresor in love



W tych perfumach zakochałam się od pierwszego powąchania i wiem, ze kiedyś na pewno będą moje.
Są bardzo kobiece i trafiaja w mój gust w 100%.

2. Szminka Mac Ravishing


Marzę o chociaż jednej szmince z Mac.
Chciałabym na własnych ustach przekonać się czy są one tak swietne jak piszą dziewczyny.
Ta w kolorze Ravishing o wykończeniu cremesheen jest po prostu jak najbardziej w moim kolorze.

3. Szczotka Tangle Teezer


Bardzo chcę tą szczotkę  za to głównie, ze podobno włosów nie plącze i świetnie czesze włosy.
Podoba mi się zwykła wersja jak i ta do  torebki.
Tylko cenę ma odstraszajacą jak dla mnie.


4. Kosmetyki Too Faced 


Zawsze ciągneło mnie do tej marki.
Niestety nie mam do niej dostepu.
Najbardziej kusi mnie ich baza i palety.
No i cudowne opakowania w których się mieszczą.
Taka ze mnie estetka trochę:D


Chwilowo więcej nic mi do głowy nie przychodzi, choć wiem, że na pewno o czyms zapomniałam.:D

A Wy jakie macie marzenia kosmetyczne?:)
Chętnie poczytam o tym o czym Wy marzycie.
Dajcie znać w komentarzach.



Pozdrawiam,
Kasia.

piątek, 27 lipca 2012

Mała prośba do Was.

Dziś będzie bardzo nietypowa prośba do Was.
Prośba odnośnie sprzedaży suknii ślubnej.
Potrzebna mi pilnie gotówka a suknia jest mi zbędna w szafie dlatego ją sprzedaję.
Proszę o poważne oferty cenowe w sprawie kupna dla zaintersowanych moją suknią ślubną.



Może znacie kogoś kto poszukuje sukni ślubnej i byłby tą zainteresowany.
Jest naprawdę piękna. Była raz założona
W celu skontaktowania się ze mną co do szczegółów związanych z wymiarami itd proszę o maila na grzesiek_allegro@interia.pl.

Pozdrawiam,
Kasia.

poniedziałek, 23 lipca 2012

No make up make up look.

Czasami przychodzi mi ochota na bardzo delikatny podkreślający makijaż.
 Wykonuję wtedy "no make up look" i czuję się ładnie a zarazem tak dziewczęco i kobieco.:)
Postanowiłam, ze pokażę Wam taką wersję siebie.
Zazwyczaj noszę ciemne smokey eyes, ale czasem też miewam chwile, gdy lubię delikatnie podkreślić swoją urodę.



Taki też jest ten makijaż.
Na sobie mam tylko krem BB ze Skin 79, puder brązujący z Essence ANL, tusz do rzęs z Eveline,cień z Kobo w kolorze migdału 101 Almond, róż Sleek Life's a Peach oraz pomadkę z Celii nr 606.

A Wam podobają się takie makijaże w wersji no make up ?:)


Pozdrawiam,
Kasia.

piątek, 20 lipca 2012

Z mojego polecenia, czyli film "Rytuał".


Dziś będzie post inny niż zwykle. 
Chcę Was zachęcić do obejrzenia filmu "Rytuał" z Anthonym Hopkinsem.
Jest on stosunkowo nowy, bo został nagrany w 2011 roku.
Myślę, że to doskonały film dla miłośników thrillerów.
Mnie się bardzo spodobał, a musze powiedzieć, że co do filmów to jestem bardzo wybredną jednostką i trudno mnie zadowolić byle czym.
Jeśli jesteście ciekawi o czym jest to odsyłam do wyszukiwarki google.
Tam wszystko jest opisane.
Ponadto film ma dobre recenzje, no i gra oraz rola Anthonego Hopkinsa jak zwykle genialna.
Dodam jeszcze tylko tyle, że jest to film oparty na faktach, a takie najbardziej do mnie przemawiają.


Zachęciłam kogoś do obejrzenia?:)
Dajcie znać w komentarzach.


Pozdrawiam,
K.

czwartek, 19 lipca 2012

Be Beauty Afryka Spa, czyli odżywcze masło do ciała z ekstraktem z passiflory.

Nadszedł w końcu czas by powiedzieć parę słów na temat masła z Biedronki. 
Trochę już zdążyłam go poużywać i mogę już wyrazić o nim swoją opinię.
Jest to edycja limitowana dostępna co jakiś czas w Biedronkach.
Kosztowało coś ok. 8zł, więc jest tanie.


Masło zapakowane jest w plastikowy pojemnik, zaopatrzony wieczkiem dzięki któremu łatwo wydobyć cały produkt. Na zdjęciu tego nie zobaczycie, ale masło to miało jeszcze zabezpieczające sreberko.
Po prostu je oderwałam, bo i tak w końcu ma zakrętkę. :)
Jego pojemność to 200ml. Do złudzenia przypomina mi opakowania maseł z The Body Shop-u.


Tutaj podaje Wam jego skład. Kto jest zainteresowany niech kliknie na zdjęcie a powiększy się. :)
Dla leniwych powiem, że zawiera w sobie ekstrakt z passiflory, który odżywia i nawilża skórę oraz ekstrakt z orzechów kola, który stymuluje mikrokrążenie i działa rewitalizująco.


Konsystencję ma maślaną i bardzo treściwą, nie leje się po skórze tylko ładnie rozsmarowuje.
Jak dla mnie bardzo fajnie, bo nie lubię typowych balsamów.
Ja już swoje masełko prawie wykończyłam, zostało jeszcze tylko trochę na dnie.
Wiem, że na pewno uda mi się zużyć produkt w całości.
Zapach tego masła średnio do mnie przemawia, choć wiem, ze są osoby, którym się on bardzo podoba.
Nie przeszkadzał mi na tyle by nie móc go używać.


Żeby nie być gołosłownym zaprezentuję Wam je na dłoni.


Moja opinia:
Masło ładnie ślizga się po skórze i pięknie nawilża.Oczywiście mówimy tu o regularnym stosowaniu.
Dzięki maślanej konsystencji szybko i łatwo rozsmarowuje się po skórze.
Może nie ma zbyt dużej pojemności, ale mi taka wystarcza, bo lubię próbować różnych nowości.
Przeszkadzał mi w nim trochę zapach, ale był do zniesienia.
 Ja do niego pewnie więcej nie wrócę, ale z serca polecam, nie zawiedziecie się. :)
Polecam wypróbować, może akurat trafi w Wasz gust zapachowy.
Kupiłam je z polecenia Merczens ( Marysi:) ) i nie żałuję, bo świetnie nawilża, nawet skórę na nogach.
Oczywiście, jeśli nałożymy zbyt grubą warstwę może się zwałkować, więc zalecam umiar. :)
Cenowo też jest dobrze, bo masło to jest tanie no i skuteczne w swoim działaniu.
Czegóż chcieć więcej?:)Chyba tylko większej dostępności.
Polecam serdecznie!

A Wy miałyście to masło?:)
Co o nim sądzicie?


Pozdrawiam,
Kasia.

środa, 18 lipca 2012

Recenzja L'oreal Lumi Magique.


Testowałam ten podkład już jakiś czas, więc moge już Wam co nieco o nim napisać.
Wegług mnie producent trafnie określił jego nazwę.
Jest to faktycznie podkład rozświetlający.
Nie wiem jak, ale nadaje skórze takiej promienności, zdrowej cery. Podoba mi się to.
Zapewne jest to opisana przez producenta technologia "płynnego światła".
Ja jako posiadaczka skóry suchej jestem bardzo z tego efektu zadowolona.


Podkład posiada bardzo ładne szklane opakowanie zaopatrzone w złotą pomkę, która 
dozuje idealną ilość podkładu. Bardzo ładnie prezentuje się w kosmetyczce.
Trzeba jednak uważać, żeby go nie stłuc.


Kolor jaki posiadam to C2 Rose Porcelain.
Jak dla mnie jest to beż z pomarańczowymi podtonami. Dla bardzo jasnej cery zapewne się nie nada, bo nie jest to odcień typowy dla bladolicych.
Ja opaliłam się trochę i dla mnie jest w sam raz.


Po rozsmarowaniu pięknie wtapia się w skórę.
Dopasował się do mojej skóry bardzo ładnie i nie widać już tych pomarańczowych podtonów.
Posiada też SPF 18.

Moja opinia:
Według mnie jest to podkład idealny do suchej cery. Jeśli jednak macie suche skórki może to minimalnie
podkreślać. Ma płynna, powiedziałabym, ze lejącą konsystencję.
 Nie polecałabym go raczej do skóry tłustej bądź mieszanej go może nadawać zbyt dużo tego blasku.
Krycie ma raczej mizerne i trzeba wcześniej zastosować pod niego jakiś dobry korektor.
Ja z racji cery naczynkowej muszę nakładać pod niego zielony korektor.
Po prostu nie przykryje moich rumieńców, gdyż jak wspomniałam krycie ma raczej lekkie.

Podsumowując:
Polecałabym go dla cer bezproblemowych, którym dużego krycia nie potrzeba.
Lubię go ze względu na efekt pięknie rozświetlonej cery.
Nie kupiłabym go za cenę bez promocji ( ja zapłaciłam za niego 27,99zł).
Normalnie kosztuje ok. 56zł.Nie jest wart tak wysokiej ceny.
Ogólnie podkład L'oreal Lumi Lagique nie powalił mnie na kolana.

A jakie jest Wasze zdanie na jego temat?


Pozdrawiam,
Kasia.

wtorek, 17 lipca 2012

Dwa wkłady od Kobo z bliska - czyli mięta i turkus.

Hej dziewczyny! 

Dziś będzie bliższe zapoznanie się z moimi dwoma ostatnimi nabytkami.
A mianowicie będą to dwa wkłady od Kobo.


Kupiłam je już jakiś czas temu, a dziś pokażę Wam jak pięknie się prezentują.

Kobo 212 Turquoise z metalicznym połyskiem.

Kobo 124 Fresh Mint cień matowy.

A tak prezentują się na dłoni.


Jeszcze nie miałam okazji robic sobie tą dwójką razem makijażu, ale muszę powiedzieć, że sama miętka
pieknie prezentuje się na oku. Zwłaszcza przy tej porze roku, jaką mamy.
Tego niebieskiego, metalicznego cienia jeszcze nie nosiłam na oku, ale niedługo to nadrobię. :)


 Tutaj jeszcze pokaże Wam jak prezentują się nowe wkłady w paletce.
Ten zużyty cień to również Kobo w odcieniu 102 Almond.
Do tego zacnego grona brakuje mi jeszcze jednego wkładu, ale z czasem znajdę jakiś
pasujący do mojej paletki.


A Wy macie te odcienie?
Jak się Wam spisują?
A może polecicie mi jakiś fajny kolor, który warto mieć?:)


Pozdrawiam,
Kasia.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Znowu uległam - zakupy w Rossmanie.

Tak tak, znów uległam zakupom.Tak konkretnie to było w piątek.
Zrobiło mi się szkoda, że nie wzięłam drugiego cienia w kremie z LE Essence A New League i postanowiłam po niego wrócić.:D


Kolor jaki wzięłam to 02 Happy Preppy.

Nie obyło się też bez dodatkowych zakupów.:)
Ostatnio skończył mi się krem pod oczy i postanowiłam, ze wypróbuję czegoś nowego. Mój wybór padł na Krem pod oczy i na powieki Herbal Garden fimy Eva Natura.


Chwyciłam też za tonik z racji tego, że to Kolastyna z czasów mojej "młodości" hehe jak to zabrzmiało.
Aż taka stara nie jestem.:D
Zobaczymy czy dalej ta firma robi dobre kosmetyki.


Kolor toniku jest przekłamany.W rzeczywistości jest to lekko zielony kolor.

Cenowo zakupy były przystępne.
Cień w kremie z Essence kosztował 4,99
Krem pod oczy Eva Natura- 6,39zł.
Tonik Kolastyna- 9,29zl.

Więcej grzechów nie pamiętam. W tym miesiącu wystarczająco się już obkupiłam w kosmetyki.
Więcej nie przewiduję i tyle mi wystarczy.:)


Pozdrawiam i do następnego posta,
Kasia.

piątek, 13 lipca 2012

Najprostszy przepis na spaghetti

Dziś uraczę Was najprostszym przepisem na spaghetti jaki znam.:)
Jest on banalnie prosty i nawet Wasz chłopak lub mąż może go sam zrobić.

Potrzebujemy:
1.Makaron do spaghetti
2.Sos ( ja kupuje gotowy sos do spaghetti w słoiku)
3.Mięso mielone ( ja dodałam mięso mielone wieprzowo-wołowe)
4. Sól i pieprz do smaku.



Dalej przepis jest bajecznie prosty. Gotujemy makaron, mięso posmażamy na odrobinie oleju i dodajemy do niego sos, zagotowując razem. Można dodać cebulę jak ktoś lubi.
Następnie doprawiamy do smaku solą i pieprzem i mamy gotowy sos do spaghetti.
Wykładamy na talerz wcześniej ugotowany makaron i polewamy gorącym sosem do spaghetti.
Wierzch dania można posypac startym żółtym serem.

Smacznego!:)

Pozdrawiam i do następnego posta,
Kasia.

czwartek, 12 lipca 2012

Znowu zakupy ?! :D Essence A New League

Dziś będąc w Rossmannie natknęłam się niespodziewanie na limitowankę Essence A New League.
Byłam bardzo zadowolona i zarazem zaskoczona, bo myślałam, że u mnie jej nie będzie.
A tu takie miłe zaskoczenie.

W jeszcze lepszy nastrój wprawił mnie fakt, ze cała ta limitowana edycja Essence była przeceniona.
 Każdy produkt kosztował zawrotną kwotę 4,99zł. Dużo prawda?:D
Zostało parę cieni w kremie, lakier, gumki do włosów, eyelinery w pisaku, błyszczyki do ust i 1 puder brązujący.

Nie byłabym sobą, gdybym zaraz nie przygarnęła czegoś do swojego koszyka.
Tak oto trafił do mnie puder brązujący i cień w kremie.

Essence A New League Multi Colour Bronzing Powder


Puder brązujący ma aż 10g i zawiera 4 odcienie, które po zmieszaniu ze sobą daja nam na policzku piękny jasno-brązowy kolor.


Essence A New League Soft Touch Eyeshadow 09 Oh De Prep



Cień w kremie ma piękny miedziano-brązowy kolor. Mamy tu 5g pojemności i sama nie wiem czy uda mi się go zużyć w ciągu 6m-cy od otwarcia. Już go kocham za trwałość ciężko go zmyć z ręki po zrobieniu dla was swatcha:)

A Wy przygarnęłyście coś z tej limitki?:)

Pozdrawiam i do następnego posta,
Kasia.

środa, 11 lipca 2012

Nowy sprzęt do bloga. :)

Hej dziewczyny!

Wczoraj miałam dzień marudy a dziś będzie dla odmiany dzień wesołka.:)
Muszę się Wam koniecznie czymś pochwalić, bo cieszę się jak dziecko.:D

Jak zapewne widzicie po moich zdjęciach aparat mam kiepski...Żadna tam lustrzanka, taki tam najzwyklejszy kompakt.

Widząc zdjecia na różnych blogach zawsze zazdościlam innym dziewczynom pięknych zdjęć makro.
No, ale wiadomo nie ma co porównywać lustrzanki ze zwykłym aparatem. To naprawdę inna bajka.

Postanowiliśmy z Mężem zainwestować w aparat , który pięknie odda to co jest na zdjęciu, a jednocześnie nie będzie zbyt zawiły, jeśli chodzi o ustawienia.

Nie przedłużając, przedstawiam Wam mój najnowszy aparat. Model to BenQ GH 600.
Jest to hybryda, połączenie lustrzanki i kompaktu.


żródło

Mam go już od soboty i ćwiczę intensywnie robienie nim zdjęć. Wychodzi mi to naprawdę nieźle( tak powiedział mi Mąż:) ). W przyszłości spodziewajcie się naprawdę ładnych fotek na moim blogu. 
Póki co jestem niesamowicie z niego zadowolona i cieszę się, że się na niego zdecydowaliśmy.
Wbrew pozorom nie ma tak mało funkcji jakby się mogło tego spodziewać. 
Trzeba będzie nad nim trochę posiedzieć.


Pozdrawiam,
Kasia.


wtorek, 10 lipca 2012

Siedzę i marudzę.

Dokładnie te dwa słowa w tytule opisują to co teraz robię. Siedzę i marudzę. 
Na co?A na to, że skóra mnie piecze i że boli jak diabli. I tak już drugi dzień. Zapewne nie wiecie o co chodzi, dlatego już spieszę z wyjaśnieniami.


Wybraliśmy się z Mężem i córcią nad jezioro w ubiegłą niedzielę. Jak łatwo sie domyślić, spaliliśmy się jak te przysłowiowe raki. Na szczęście córa nie, bo wtedy to by było żle.


Wyjazd, nie powiem udał się i to bardzo. Dla mnie to była miła odmiana tak pochlapać się w wodzie i odpocząć trochę od tych upałów.

Jednak sam powrót już nie był tak miły. Skóra na moich plecach jest tak poparzona, że używam teraz panthenolu, żeby złagodzić ten ból. W ogóle plecy mają kolor jak u tego przysłowiowego raka.

Nie żałuję tej wyprawy, a jedynie tego, że zbyt rzadko smarowałam się kremem z filtrem i teraz właściwie na własne życzenie cierpię ( już drugi dzień:( )

No, ale mogę mieć tylko i wyłącznie do siebie pretensje i mam nauczkę na przyszłość. No, ale koniec tego marudzenia. Mam nadzieję, że niedługo moje plecy znów będą normalnie wyglądać (jak juz zbrązowieją będzie bardzo fajnie:) ).

Pozdrawiam,
Kasia.

piątek, 6 lipca 2012

Essence LE Fruity "One Kiwi a Day", czyli rzecz o pewnym lakierze.

Pierwszy raz zobaczyłam ten lakier u Sroczki, którą zapewne każda z Was dobrze kojarzy.:) Spodobał mi się ten lakier, a potem o nim zapomniałam. Będąc jednak ostatnio na zakupach w Naturze wpadłam na chwilę obejrzeć szafę Essence. Moim oczom ukazała się limitowana edycja Fruity, którą dokładnie sobie obejrzałam. No i zapewne domyślacie się co stało się dalej?:)




Tak, przygarnełam lakier, który pokazywała Sroczka. Na żywo bardzo mi się spodobał, więc wrzuciłam go do koszyka.Zawiera on w sobie małe zielone drobinki, jak dla mnie bomba.
Kosztował 7,99zł.
 

A teraz pokażę go Wam na paznokciach.



Na paznokciach mam trzy warstwy tego lakieru. Noszę go już drugi dzień i bardzo mi się podoba jego kolor. Jak dla mnie jest dość niespotykany. Taka jakby limonka trochę, ale mogę się nie znać za bardzo. W każdym bądź razie posiada on wdzięczną nazwę One Kiwi a Day, czyli jest to bardziej kiwi niż limonka. No, ale takie miałam z nim skojarzenie. Jak dla mnie hit tego lata, w sam raz na tą porę roku.

Pozdrawiam,
Kasia.

czwartek, 5 lipca 2012

Post zakupowy...czyli chwalę się co kupiłam.

Wczoraj będąc w Naturze wpadła mi w oko limitowana edycja Essence Fruity. Nie byłabym soba gdybym nie przyjrzała się jej z bliska. Była tez wyprzedaż wkładów do paletek magnetycznych z firmy Kobo  -30%. A także kuszące kolorowe eyelinery z My Secret. Skończył mi się też płyn do higieny intymnej, więc postanowiłam spróbować czegoś innego.


A oto co wpadło w moje ręce:

Płyn do higieny intymnej Dove Intimo Fresh Care- 9,49zł

2 wkłady do paletki Kobo- 8,99zł/sztuka( przecenione z 13,99zł ). Ja wybrałam matowy 124 Fresh Mint oraz metaliczny 212 Turquoise.

Eyeliner z My Secret w kolorze nr10 Malachite- 8,49zł.
 Agato (Niecierpku! ) to przez Ciebie!;)

Lakier z limitowanej edycji Essence Fruity w pięknym kolorze kiwi- 7,99zł.
Sroczko czuj się winna, bo to u Ciebie pierwszy raz go zobaczyłam i się zakochałam!:)

Jak widzicie nie ma tego dużo, ale to co akurat chciałam mieć. Niedługo bliżej zapoznam Was z tymi produktami, więc czekajcie grzecznie na posty o nich.


Pozdrawiam,
Kasia.

środa, 4 lipca 2012

O moich małych pomocnikach, czyli moje pędzle do makijażu.

Hej Dziewczyny!

Tak jak Wam wczoraj obiecywałam, dziś pokażę Wam mój zestaw pędzli do makijażu. Pędzle, które posiadam są z 3 różnych firm kosmetycznych. Nie potrzeba mi wiecej, choć jak wiadomo od przybytku głowa nie boli i znając mnie coś wpadnie mi w oko i kupię. 

Marki pędzli, które wybrałam to: Maestro, Hakuro i Lancrone


Tak prezentuje się całość mojego zbioru. Jak widać nie ma tego wiele, ale mi wystarcza do pomalowania się. Są pędzle do makijażu twarzy i oczu, czyli wszystko co potrzebne kobiecie do upiększania się;) 


Po kolei, czyli od lewej strony patrząc, mamy tu Flat Top Kabuki F60 z Lancrone ( uwielbiam nim nakładać podkład i minerały ).Jest bardzo mięciutki, polecam z czystym sercem. 
Drugi w kolejności jest Angled Top KabukiF58 również z Lancrone. Sprawdza się do podkładów płynnych. Pierwotnie przeznaczony był ( wg producenta ) do róży, bronzerów, jednak dla mnie do tego się nie nadaje. Jest po prostu zbyt zbity do tego celu. Używam go do aplikacji podkładów, kremu BB. Róż lepiej aplikować puchatym pędzlem (zdałam sobie sprawę, że muszę sobie dokupić to nowe 'jajeczko' od Hakuro do rożu :) ).
Następny jest pędzel z Maestro do pudru ( nie moge podać numerka bo się starł.:( ). Tego pędzla nie polecam, jest twardy tzn. włosie jest twarde, nieprzyjemne i drapiące. Pewnie dlatego, że jest to włosie naturalne. Syntetyczne pędzle takie nie są. Ponadto wypada mu włosie od czasu do czasu.

Na końcu, na deser zostawiłam Wam pędzel typu 'koci język' od Hakuro H18. Nim aplikuję podkład, ale to rzadko. Jak dla mnie fajnie rozprowadza płynny rozświetlacz. I do tego celu głównie go stosuję. 

To tyle jeśli chodzi o twarz.


Dalej, przechodzimy do makijażu oczu. Tak jak przy poprzednim zdjęciu będę omawiać pędzle w kolejności od lewej do prawej.
Tak, więc pierwszy puchaty płaski pędzel jest z Lancrone a zwie się Large Fluff E135. Używam go do aplikacji cienia na całą powiekę. I do tego celu się sprawdza, jednak wypada z niego włosie, dlatego go nie polecam.

Dalej jest pędzel z Maestro seria 490 rozmiar10 tzw. puchacz do rozcierania cieni w załamaniu. Rozciera dobrze, jednak znowu muszę przyczepic się do tego że jest to pędzel drapiący i nieprzyjemny w użyciu.

Trzeci z kolei jest pędzel Hakuro  H79 ala Mac 217. Jest to pędzel wielofunkcyjny. Może służyć do rozcierania cienia w załamaniu i nakładania go na calą powiekę. Na upartego możemy nim aplikować cień pod łukiem brwiowym :) Bardzo go lubię.
Następna jest 'kuleczka' z Maestro. Tutaj znów starł się napis. Można nią zaznaczać dolną linię rzęs, intensyfikować przyciemnienie cienia w makijażu smokey eyes a także malować kreskę cieniem. Lubię ten pędzel, ale wg mnie nie jest niezbędny.

Przedostatni pedzel na zdjęciu jaki widzicie to totalna pomyłka. Miał to byc pędzel do nakładania cienia na całą powiekę, ale, że nie zwrociłam uwagi na rozmiary podane na stronie Maestro to służy mi do czego innego. A jest to Maestro seria 360 rozmiar 6. Jest to takie maleństwo, ze nijak nim nie nałoży się cienia na cała powiekę. Po prostu jest do tego za mały. Nawet jak na moje nieduże powieki;) Służy mi jednak do podkreślania brwi ( tu spisuje się znakomicie), a także do podkreślania dolnej i górnej linii rzęs. 

Ostatni pędzel lubię najmniej. Może dlatego, ze nie umiem rysować ładnej, cienkiej kreski. Jednym slowem pędzel do eyelinera w żelu lub w kremie. Maestro seria 780 rozmiar 1. Szczerze powiem, że używam go najmniej, bo zwyczajnie nie potrafie się nim obsługiwać. Myślę, że w moim przypadku lepszy byłby ścięty pędzelek.:)

I to by bylo na tyle z mojego przydługawego posta. Mam nadzieję, że komuś pomogłam w wyborze pędzli. Najbardziej z wszystkich polecałabym pędzle Hakuro i Lancrone ( głównie te do podkładów), a najmniej Maestro ( na tych pędzlach się zawiodłam trochę,  gł ze wzgl na nieprzyjemność ich używania ).

Ogólnie to polecam samemu komponowac swoje zestawy, bo wiadomo nie każdy używa tych samych pędzli co np. ja i niektóre mogą okazać się zbędne. Nie polecam kupowania gotowych zestawów, bo nie zawsze są tam pędzle, które będziemy używać. Jednym słowem dobierajmy takie pędzle, które są nam naprawdę potrzebne.


Pozdrawiam,
Kasia.