Strony

wtorek, 22 października 2013

Najel Mydło z Aleppo. Wersja z różą damasceńską.

Od jakiegoś czasu skłaniam się coraz bardziej w kierunku naturalnej pielęgnacji, a mydło Aleppo jest tego doskonałym przykładem. Dziś recenzja tego właśnie mydła wersja z różą damasceńską.

 

Opis produktu:

Mydło Aleppo bardzo bogate w witaminę C i E oraz nienasycone kwasy tłuszczowe.

Działanie:
- mydło ma właściwości lecznicze, zabliźniające, nawilżające i ochronne
- jest doskonałe  dla osób z łuszczycą, trądzikiem, egzemą, atopią lub łupieżem
- ekskluzywny olejek z róży damasceńskiej delikatnie pielęgnuje i regeneruje nawet najwrażliwszą skórę
- koi ją, zmiękcza, nawilża, głęboko odżywia i uelastycznia
 
Mydła NAJEL są w 100% naturalne, nie zawierają substancji zapachowych, sztucznych barwników i konserwantów. Oliwa z oliwek i olejek laurowy dodane do mydła z Aleppo przynoszą ulgę nawet wyjątkowo suchej, wrażliwej skórze, pomagając jej utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia.
 
Mydła z Aleppo mogą używać dzieci i osoby ze skłonnościami do alergii. 
Słynne mydła produkowane są w mieście Aleppo, leżącym w północnej Syrii. Od stuleci wytwarzano je, korzystając z tradycyjnej receptury bazującej na oliwie z oliwek i olejku laurowym. 
Mydła Aleppo marki NAJEL produkowane są zgodnie z tradycją. Najpierw mydła leżakują, aż do wyschnięcia, chronione przed słońcem, przez co najmniej dziewięć miesięcy. W tym czasie mydła utleniają się na powierzchni, zmieniając kolor na żółty, a  w środku pozostają zielone.  Źródło





 

Pojemność: 100g.
Cena: ok. 20zł z przesyłką.

 
 
 

  Skład:


Konsystencja:
Mydło w swojej formie jest bardzo plastyczne i miękkie z łatwością można odrywać je po kawałku.


Moje odczucia i ocena produktu:

Moją przygodę z tego rodzaju kosmetykiem do oczyszczania twarzy zaczęłam już bardzo dawno temu. Mydło z Aleppo z różą damasceńską jest kolejnym krokiem w walce z moja zaczerwienioną skórą ( naczynkową ). Olejek z tej róży ma koić nawet najwrażliwszą skórę... i tak właśnie jest. 

Kupiłam to mydło z myślą o oczyszczaniu mojej twarzy z kremów BB. Podobno jedynie mydła Aleppo skutecznie usuwają ze skóry wszelkiego rodzaju silikony zawarte w BB kremach. 
Przynajmniej tak wyczytałam u Aliny . A wierzę w jej ogromną wiedzę. No, ale dziś nie o tym. :)

Na początku muszę wspomnieć, że mydła Aleppo mają charakterystyczny zapach. Powiedzmy sobie szczerze, zapachem to one nie grzeszą, ale...właściwości myjące i pielęgnacyjne są jak najbardziej na TAK ! :) Tego okrągłego mydła używam już prawie 3 miesiące i zostało mi go jeszcze trochę. Jest bardzo wydajne. myje nim nawet swoje pędzle. po umyciu nim twarzy skóra aż skrzypi od czystości. Kremowa pianka, którą tworzy sprawia, że rytuał mycia twarzy jest niesamowicie przyjemny. Zapachowo czuć jedynie niedosyt, ale mi ta woń w niczym nie przeszkadza, przyzwyczaiłam się do niej. Te mydła nie mają dodatków zapachowych a są oparte głównie na olejku laurowym i oliwie z oliwek. Nie wysuszyło mnie ono w żaden sposób, a moja skóra pokochała je za delikatność i szybkość oczyszczania ( świetnie zmywa makijaż twarzy). Trzeba jednak uważać by nie dostało się do oka, bo powoduje lekkie szczypanie. Nigdy nie miałam tak dobrze oczyszczającego kosmetyku do twarzy, póki nie poznałam tych mydeł. Są bardzo delikatne dla wrażliwych cer i będę polecać je każdemu, kto boi się uczucia ściągnięcia skóry po tradycyjnym żelu do twarzy.

  Myślę, że każdy byłby zadowolony z tego małego niepozornego i niezbyt pięknie wyglądającego mydła. Jak to mówią nie liczy się wygląd, a wnętrze. Coś w tym jest, dlatego warto sprawdzić je na własnej skórze, a myślę, że pokochacie je tak samo jak ja.

Występują jeszcze mydła o większym stężeniu % niż moje i są jeszcze bardziej oczyszczające i lecznicze dla skór tradzikowych, więc dla każdego coś miłego.


A Wy używałyście podobnych mydeł do mojego? Podzielcie się swoja opinią.


Pozdrawiam, Kasia. :)


poniedziałek, 14 października 2013

Moja pierwsza wygrana na YT...

Rzadko kiedy oglądam filmiki na  You Tube, ale kiedy kręci je osoba, którą wcześniej obserwowałam przez bloga nie mogę sobie odmówić obejrzenia i posłuchania przede wszystkim tego co ma do powiedzenia. Tak też było w przypadku Kaji ( a właściwie Asi ),która założyła swój kanał na YT.

Postanowiłam śledzić ja też na You Tube, bo jej bloga już dawno temu obserwowałam i lubiłam. Traf chciał, że udało mi się wygrać u niej w rozdaniu z okazji 100 subskrypcji klik .

 Wyobraźcie sobie jak byłam wniebowzięta. :))) Zwłaszcza, że nagrody były wspaniałe! :) Paczka dotarła do mnie w ubiegły czwartek. Wszystko było tak pancernie zapakowane, że chwilę musiałam natrudzić się przy jej otwieraniu. :) Zawartość okazała się jeszcze ładniejsza niż na filmiku.

Róż z MACa ma przepiękny odcień przybrudzonego różu. Mój kolor to Mocha.


Jeszcze go nie używałam, czeka na swoją premierę. ;)

Książka "Akademia Makijażu" Pani Katarzyny Kozłowskiej-Kołodziejskiej bardzo przypadła mi do gustu. W śródku znajdziemy podstawy makijażu ( o tym jak dopasować kosmetyki do swojego typu urody, makijaże, itd. ). Bardzo pięknie wydana książka. Jako pasjonatka makijażu cieszę się, że ja mam. :)))

I na koniec bardzo miły akcent. W środku znalazłam kartkę z życzeniami urodzinowymi, które niedługo mam. Asia pamiętała, że wspomniałam, że zrobiła mi frajdę, bo niedługo obchodzę urodziny. Takie kartki pisane odręcznie są zawsze bardzo miłe. Dziękuję Ci bardzo! :)))


To tyle na dziś z mojego chwalipięctwa.  Nie muszę chyba mówić jak bardzo się cieszę z mojej wygranej. Ostatnio mam niesamowite szczęście do rozdań, choć to jest pierwsze na YT.

Asiu ściskam Cię mocno i dziękuję serdecznie jeszcze raz (nie wiem który to już z kolei) :)))


Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia, Kasia. :)

czwartek, 10 października 2013

Ziołowa pielęgnacja okolic oczu z Sylveco. Łagodzący krem pod oczy.

Nie od dziś wiadomo jak ważna jest pielęgnacja delikatnej skóry pod oczami. Ja staram się dbać o tą strefę odkąd tylko pamiętam. Wiadomo oczy są zwierciadłem duszy...i coś w tym stwierdzeniu jest! :)

Dziś pokażę Wam krem pod oczy, który miałam okazję ostatnio testować dzięki marce Sylveco.
Byłam ciekawa tego kremu po udanym spotkaniu z lekkim kremem nagietkowym .
Czy się spisał? :) Zapraszam do poczytania mojej opinii o nim.



Opis produktu:


Pojemność: 30ml.
Cena: 25zł.

Skład:

 

Opakowanie:
Plastikowa butelka z pompką typu airless ułatwiającą dozowanie umieszczona w kartoniku z zabezpieczeniem.



Konsystencja i kolor:
Lekka kremowa, koloru białego - szybko wchłaniająca się.


Moje odczucia i ocena produktu:

Łagodzący krem pod oczy firmy Sylveco to bardzo dobry kosmetyk. Posiada wspaniały, naturalny skład, a dla mnie to bardzo ważne, gdyż moja okolica oczu jest bardzo wrażliwa.  Jego konsystencja jest lekka kremowa. Wystarczy naprawdę niewielka ilość kremu do pokrycia skóry pod oczami. Krem jest niesamowicie wydajny, mam go od lipca i wagowo oceniam, że pozostała mi jeszcze jego połowa. W dodatku mamy tu aż 30ml, a nie 15ml jak to zazwyczaj bywa w przypadku kremów pod oczy. Należy go zużyć w ciągu 6 m-cy od otwarcia. Mam nadzieję, że mi się to uda.

Co do działania kremu: wspaniale się rozsmarowuje, szybko wchłania i dobrze nawilża moją skórę. Dzięki niemu skóra jest miękka i sprężysta. Co do zmniejszenia cieni i obrzęków- moja skóra nie ma skłonności do obrzęków. Za to cienie mam odkąd pamiętam, i z tym nic nie da się zrobić, niestety... Tutaj obietnice producenta się nie sprawdziły.

Cenowo też nie jest źle, 25zł za krem o naturalnym składzie i tak dużej pojemności, jak dla mnie bomba. Moja 25-letnia ( prawie ;) ) skora bardzo się z nim polubiła. Nie wiem jak sprawdziłby się w kategorii osób w wieku 30+, ale dla młodych cer myślę, że będzie fajny. Wiadomo każdy szuka czegoś innego w kremie pod oczy. Ja znalazłam nawilżenie i poprawę sprężystości, czyli coś czego moja skóra potrzebuje. Nie szukam działania przeciwzmarszczkowego, z resztą ten krem nie jest przeciwzmarszczkowy. Dodam jeszcze, że krem z Sylveco nie uczulił mnie ani nie spowodował podrażnień. Polecam jak najbardziej, wiem, że jeszcze do niego wrócę, bo stał się moim ulubieńcem. :)))

A jakie jest Wasze zdanie na temat tego kremu? :) A może polecacie coś jeszcze lepszego?


Pozdrawiam, Kasia.

czwartek, 3 października 2013

Nowa biżuteria od Efoxcity...

Jak co miesiąc spieszę pokazać Wam nową biżuterię, którą otrzymałam w ramach współpracy z Efoxcity. Tym razem wybrałam sobie piękny naszyjnik z diamentową nutką. Na szyi wygląda naprawdę elegancko i będzie pasował zarówno do koszuli jak i do sukienek.


  

Muszę powiedzieć, że podoba mi się on bardzo. Wiem, że przyda się na każdą okazję.
 A Wy co myślicie o tym naszyjniku ?:)


Pozdrawiam, Kasia. :)

wtorek, 1 października 2013

MAC Ravishing, czyli moja opinia o szmince z MAC-a.

Szminki z Mac albo się lubi, albo nie. Ja uważam, że maja bardzo dużą gamę kolorów jak i wykończeń. W swoim kuferku mam tylko 2 szminki tej firmy, ale za to obie bardzo ładne.


Pojemność: 3g.
Cena: 86zł.
 
 Opakowanie:  
Szminka zamknięta jest w czarnym opakowaniu, wykonanym z wytrzymałego plastiku z milionem minidrobinek.
Skład:



Kolor:
Według mnie jest to piękna brzoskwinia.



Moje odczucia i ocena produktu:
Gdyby nie jej piękny kolor, którym mnie zdobyła i to, że tyle się natrudziłam ( a właściwie nie ja tylko moja siostra ) to nie polubiłyśmy się. Kolor ma naprawdę piękny. Jest niesamowicie kremowa czego dowodem jest nazwa jej wykończenia. 

Szminka ta dosyć ciężko się nakłada mimo, że jest kremowa trzeba ją mocno dociskać do ust. Po nałożeniu u mnie od razu podkreśla wszystkie suche skórki na ustach, więc nie nosze jej solo tylko z błyszczykiem. Wytrzymuje jakieś 3-4 godziny pozostawiając po sobie poświatę koloru. Moje usta bez błyszczyka ( z samą szminką) wyglądają jakby były pomarszczone.

 Niestety formuła cremesheen  ma to do siebie, że może powodować wysuszanie. U mnie tak właśnie jest. Podejrzewam, że trzeba mieć do niej usta idealne. Najpierw zrobić peeling a potem porządnie je nawilżyć. Bez tego ani rusz. Mimo to używam ją, bo uwielbiam jej kolor, ale nigdy nie noszę jej samej tylko z błyszczykiem o lekkim kolorze brzoskwini. Wtedy wygląda naprawdę dobrze. Czy ją polecam? Niekoniecznie, chyba, że macie usta idealne no i lubicie takie kolory.

A Wy miałyście doczynienia ze szminkami firmy MAC?
Co polecacie?


Pozdrawiam, Kasia. :)