Strony

piątek, 2 maja 2014

Skin79 Oriental Line Cover BB Cream. Czyżby ideał ?

Ten korektor jest już ze mną od jakiegoś roku. Używam go codziennie, więc w końcu przydałoby się bym powiedziała Wam co o nim myślę. Kupiłam go na ebayu i był to pierwszy kosmetyk, który kupiłam z zagranicy, a dokładnie z Korei. ;)

 
 
Opis produktu:
Korektor z serii The Oriental BB posiada właściwości przeciwzmarszczkowe (Adenosin i Peptatox Complex) i w sposób naturalny, doskonale zakrywa wszelkie niedoskonałości skóry. Opatentowane składniki (olej z nasion Morninga, Oriental Tea Newplex) chronią skórę przez czynnikami środowiskowymi, a ekstrakty z alg i z kawioru nawilżają ją i odżywiają. Dzięki pudrowi kontrolującemu sebum, skóra jest czysta i nie wymaga poprawek przez długi czas. 


Pojemność: 10g.
Cena: ok. 6 $ na ebayu, w PL dostępne na allegro na ok. 34zł.




Opakowanie: 
Miękka, plastikowa, złota tubka zakończona dziubkiem. Można ją postawić na zakrętce.



 Kolor i konsystencja:
Jasny beż wpadający w żółty, łatwo wtapiający się w skórę.
Łatwo się go aplikuje, przez lekką konsystencję.


Moje odczucia i ocena produktu:

Korektor otrzymujemy zapakowany z złoto-czarny kartonik z logiem firmy Skin79. Dodatkowo sam korektor jest zabezpieczony naklejką, więc wiemy, że nikt przed nami w nim palców nie maczał. Ta dbałość u koreańczyków o świeżość produktu bardzo mi się podoba. W Polsce producenci tez powinni o czymś takim pomyśleć. To tak apropos samego wyglądu. 

Tubka zawiera w sobie aż 10 g korektora, który jest określany jako korektor przeciwzmarszczkowy. Składu Wam niestety nie podam, bo go nie znalazłam, nawet w języku angielskim. :/ Jeśli jednak wierzyć producentowi są tu ekstrakty z alg i z kawioru.

Sam korektor jest lekki, lejący się, łatwo dopasowuje się do skóry i genialnie kryje. Jego kolor wpada w żółć i genialnie nadaje się na zasinienia pod oczami czy też worki. Jest naprawdę dobry, najlepszy jaki dotąd miałam. Do tego niesamowicie wydajny, nawet jeśli jakimś cudem wyleje nam się go sporo ładnie wtopi się w cerę w dużej ilości. Na wypryski lub blizny stosowałam kamuflaż, więc w tym wypadku służył i tylko pod oczy i na skrzydełka nosa. Genialnie się u mnie sprawdził. Z czasem z tubki ciężko go wydobyć i wolałabym by był w formie pędzelka lub z aplikatorem, ale nie można mieć wszystkiego. ;) 

Współpracuje z każdym podkładem, stapiając się z nim całkowicie. Daje lekkie rozświetlenie i nawilża skórę pod oczami.  Sam kosmetyk stosuje już prawie rok i sporo mi go jeszcze zostało, więc jest bardzo wydajny. W dodatku cena na ebayu to jakieś 17-18zł z darmową wysyłką. Nic tylko zaryzykować i spróbować. Ja skusiłam się przez Srokę i Agabil i nie żałuję. Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda to zapraszam do Agabil, bo świetnie pokazała efekt przed i po jego użyciu. Dołączam do fanek tego korektora. Jak wykończę to opakowanie to kupię następne. 
 Polecam i Wam ! :)


 A jakie są Wasze ulubione korektory? Miałyście Skin79 Oriental Line Cover BB Cream?


Pozdrawiam, Kasia. :)

środa, 30 kwietnia 2014

Nivea Lip Butter Original. Hit czy kit?

O masełkach do ust z Nivea krążą już niemal legendy. 
Nie ma osoby, która by ich nie kojarzyła lub nie chciała ich spróbować. Ja też bardzo chciałam, więc przy okazji promocji na Nivea Lip Butter w biedronce zgarnęłam jedną sztukę. Minęło już sporo czasu odkąd je mam, więc pora na wydanie opinii.


Opis produktu:
Zapewnia codzienną pielęgnację i ochronę przed pękaniem wrażliwej skóry ust. Jego natłuszczająca konsystencja zapewnia ochronę przed słońcem, mrozem i wiatrem.
Nawilżająca formuła z Hydra IQ zawierająca masło shea i olejek z migdałów zapewnia intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnację.
Dostępne cztery wersje zapachowe (masła mają identyczny skład, różnią się tylko aromatem):
- malina,
- wanilia i makadamia,
- karmel,
- Original (wersja bezzapachowa).
 

 źródło klik


 Skład:



Opakowanie:
 Masło zapakowane jest w metalową puszkę, którą ciężko się otwiera.


Pojemność:  19 ml.
Cena: ok. 8-9 zł/ w promocji za 6zł w każdej drogerii.
 
Kolor i konsystencja:
Nivea Lip Butter wygląda jak wazelina do ust. Jest w konsystencji do niej bardzo podobna. 
Dodatkowo nie daje zapachu ani koloru. Nałożony lekko rozjaśnia usta.


 
 
 
 Moje odczucia i ocena produktu:
 
Na wstępie tej recenzji przyczepię się w pierwszej kolejności do opakowania, które jest mało higieniczne. W dodatku ciężko się je otwiera. Do masełka łatwo dostają się paprochy i nie wygląda ono zbyt estetycznie. Sama aplikacja palcem nie jest higieniczna. 
 
 Konsystencja jest typowa dla wazeliny i tak określiłabym ten produkt. Jest gęsta, jak masło i zbita. Jednak pod wpływem ciepła palców łatwo się rozsmarowuje, dając ustom połysk i widoczne rozjaśnienie. 
 
Ma dużą pojemność i 12 m-cy na zużycie go, co przy pojemności  19 ml może być trudnym zadaniem. Cena też nie jest jakaś specjalnie wygórowana, jak na firmę Nivea.

Na początku wydawało mi się, że będzie to udana relacja. Jednak zauważyłam, że produkt ten daje złudne wrażenie odżywienia ust. Nie pielęgnuje ich długofalowo, lecz oblepia warstwą parafiny, który mamy już na początku składu. A propos...sam skład nie zachwyca. Na początku sama parafina, a potem dopiero masło shea i olejki. 
 
Zapach określiłabym jako neutralny a właściwie niewyczuwalny. Nie polubiłam się z tym kosmetykiem. Wolę produkty o dobrych składach niż te oparte głownie na parafinie. Jak dla mnie jest to kit i nie rozumiem zachwytów nad tymi masłami. Sto razy bardziej wole pomadki Sylveco, które nie są tak doceniane jak masła z Nivea. Prawdę mówiąc nie wiem czemu. Zostanę przy ofercie Sylveco, a Wam odradzam kupno tych smarowideł.


Miałyście do czynienia z tymi masłami ? Jak wrażenia?


Pozdrawiam, Kasia. :)

piątek, 11 kwietnia 2014

Maybelline Color Tattoo 24Hr 40 Permanent Taupe.

Maybelline Color Tattoo zna chyba każdy. Jakiś czas temu przy okazji -40% w Rossmannie skusiłam się na niego i ja. Wzięłam dość neutralny odcień by móc go wykorzystać do szybkiego makijażu oka, rano do pracy. Czy się sprawdził? Zapraszam do poczytania. :)



Opis produktu:
Odważ się nosić Color Tattoo 24hr- kremowo - żelowy cień do powiek. Aż do 24 godzin utrzymywania się koloru. Nasza technologia pozwala na stworzenie super - nasyconego cienia. Kremowo - żelowa konsystencja pozwala na łagodne nałożenie cienia, który nie blaknie. wizaz.pl


Pojemność: 4g 
Cena: ok.25zł /drogerie stacjonarne i internetowe.




Kolor:
40 Permanent Taupe to odcień z pogranicza brązu z domieszką szarości .


 Moje odczucia i ocena produktu:

 Maybelline Colorr Tatto podbił serca wielu kobiet. Mnie skusił obietnicą trwałości, choć w tą 24-godzinną nie wierzyłam... Kupując ten cień w kremie miałam nadzieję na co najmniej 8 godzinne cieszenie się pięknie podkreśloną powieką. Z doświadczenia wiem, że cienie w kremie mogą też świetnie posłużyć jako baza pod inne cienie. Postanowiłam sprawdzić go solo i jako bazę pod cienie.

 Odcień 40 Permanent Taupe miał służyć mi do szybkiego makijażu oka, zwłaszcza wtedy gdy brak mi czasu na zmyślne makijaże do pracy. Celowo piszę miał... Kiedy użyłam go pierwszy raz bardzo podobał mi się efekt na powiece. Kolor z pogranicza brązu i szarości pasował do mojej karnacji. Do tego niesamowicie kremowo-żelowy i łatwy do nałożenia.Wszystko byłyby fajnie, gdyby nie to, że na moich powiekach wygląda dobrze tylko pół godzinny. Po tym czasie cały cień ląduje zrolowany w zagłębieniu moich opadających powiek. 

Próbowałam wykorzystać go jako bazę, z tym samym mizernym skutkiem... Niestety hit blogosfery totalnie się u mnie nie sprawdził... Chcę jednak podkreślić to, że mam wyjątkowo problematyczne powieki i znalezienie dobrej bazy pod cienie to póki co rzecz dla mnie nieosiągalna...A przetestowałam wiele... i klops. 

Jednak postanowiłam, że użyję go jeszcze w roli cienia do brwi, z racji tego, że wygląda podobnie do MUFE Aqua Brow. Tutaj jestem z niego bardzo zadowolona. Pięknie brwi podkreśla, jednak należy uważać, żeby nie przesadzić z nim i brwi nie przerysować. Trwa na nich cały dzień dając nam pięknie podkreślony łuk brwiowy. W tej roli sprawdził się u mnie świetnie. Jak widać nie wszystko złoto co się świeci. Gdyby nie to, że sprawdził się w roli cienia do brwi już dawno bym się z nim pożegnała, a tak mam świetny cień do brwi.

A Wy jakie macie doświadczenia z Maybelline Color Tattoo?


Pozdrawiam, Kasia. :)

wtorek, 1 kwietnia 2014

Nowości, czyli co nowego w mojej kosmetyczce...

Ubiegły miesiąc tak samo jak poprzedni minął mi zdecydowanie za szybko. Mamy już kwiecień, a ja nie pokazałam Wam jeszcze co nowego trafiło do mojej kosmetyczki.


 Skorzystałam z okazji w Lawendowej Szafie i zamówiłam słynne już maseczki rosyjskie do sauny Bania Agafii lub Łaźnia Agafii (jak kto woli). Wzięłam wersję z niebieską glinką- oczyszczającą oraz z mlekiem łosia- odmładzającą. Akurat załapałam się na 15% obniżki i zapłaciłam za każdą maseczkę niecałe 6 zł. Przy okazji wzięłam też 2 takie same dla koleżanki.

Nie mogłam przejść obojętnie obok biedronkowych organizerów, więc wzięłam jeden, który jakimś cudem jeszcze został w sklepie. Możecie przy okazji zobaczyć jak mieszkają w nim moje kosmetyki. Jego koszt to 10 zł, a wykonany jest naprawdę solidnie. :)

Przy okazji odbierania zamówienia z Lawendowej Szafy sklep wysłał mi rabat na 15% i tym razem skusiłam się na kosmetyki Planeta Organica. Wzięłam kremowy scrub do twarzy (ok.18zł) oraz żelowy mus do mycia twarzy (ok.16zł).

Niespodziewanie udało mi się zakwalifikować do testów marki Hean. Na zdjęciu widzicie ich nowości- matujący puder ryżowy oraz podkład matujący 3 w 1 (oba w kolorze 301). Dziękuję Hean. :)


Kolejny już podkład otrzymałam dzięki PięknościDnia i akcji testowania podkładu Max Factor Facefinity All Day Flawless 3 w 1. Długo myślałam o dobrym kamuflażu aż w końcu zdecydowałam się na ten z Catrice (010 Ivory). Za cenę 13zł otrzymujemy bardzo dobry produkt. Przy okazji zaciekawił mnie żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem lekarskim z Flos-leku (ok.8zł).

Maskara z Max Factor Masterpiece Max już dawno za mną chodziła. Miałam ją już dawno temu i bardzo lubiłam, więc przy okazji promocji z okazji dnia kobiet kliknęłam ją u Ladymakeup. Obowiązywała wtedy darmowa wysyłka kurierem a tusz wyniósł mnie jakieś 27zł, co uważam za niezłą cenę jak na MF.

I to by było na tyle nie licząc meteorytów Guerlain i korektora Bourjois, które pokazywałam w tym poście.


Poszalałam ostatnio zakupowo, choć nie powiem, żebym była usatysfakcjonowana.
Idzie do mnie jeszcze jedna przesyłka z pewnym rarytasem z limitowanki, kto zgadnie co to? :)


Pozdrawiam, Kasia. :)