O masełkach do ust z Nivea krążą już niemal legendy.
Nie ma osoby, która by ich nie kojarzyła lub nie chciała ich spróbować. Ja też bardzo chciałam, więc przy okazji promocji na Nivea Lip Butter w biedronce zgarnęłam jedną sztukę. Minęło już sporo czasu odkąd je mam, więc pora na wydanie opinii.
Opis produktu:
Zapewnia codzienną pielęgnację i ochronę
przed pękaniem wrażliwej skóry ust. Jego natłuszczająca konsystencja
zapewnia ochronę przed słońcem, mrozem i wiatrem.
Nawilżająca formuła z Hydra IQ zawierająca masło shea i olejek z migdałów zapewnia intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnację.
Dostępne cztery wersje zapachowe (masła mają identyczny skład, różnią się tylko aromatem):
- malina,
- wanilia i makadamia,
- karmel,
- Original (wersja bezzapachowa).
Nawilżająca formuła z Hydra IQ zawierająca masło shea i olejek z migdałów zapewnia intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnację.
Dostępne cztery wersje zapachowe (masła mają identyczny skład, różnią się tylko aromatem):
- malina,
- wanilia i makadamia,
- karmel,
- Original (wersja bezzapachowa).
Skład:
Opakowanie:
Masło zapakowane jest w metalową puszkę, którą ciężko się otwiera.
Pojemność: 19 ml.
Cena: ok. 8-9 zł/ w promocji za 6zł w każdej drogerii.
Kolor i konsystencja:
Nivea Lip Butter wygląda jak wazelina do ust. Jest w konsystencji do niej bardzo podobna.
Dodatkowo nie daje zapachu ani koloru. Nałożony lekko rozjaśnia usta.
Moje odczucia i ocena produktu:
Na wstępie tej recenzji przyczepię się w pierwszej kolejności do opakowania, które jest mało higieniczne. W dodatku ciężko się je otwiera. Do masełka łatwo dostają się paprochy i nie wygląda ono zbyt estetycznie. Sama aplikacja palcem nie jest higieniczna.
Konsystencja jest typowa dla wazeliny i tak określiłabym ten produkt. Jest gęsta, jak masło i zbita. Jednak pod wpływem ciepła palców łatwo się rozsmarowuje, dając ustom połysk i widoczne rozjaśnienie.
Ma dużą pojemność i 12 m-cy na zużycie go, co przy pojemności 19 ml może być trudnym zadaniem. Cena też nie jest jakaś specjalnie wygórowana, jak na firmę Nivea.
Na początku wydawało mi się, że będzie to udana relacja. Jednak zauważyłam, że produkt ten daje złudne wrażenie odżywienia ust. Nie pielęgnuje ich długofalowo, lecz oblepia warstwą parafiny, który mamy już na początku składu. A propos...sam skład nie zachwyca. Na początku sama parafina, a potem dopiero masło shea i olejki.
Zapach określiłabym jako neutralny a właściwie niewyczuwalny. Nie polubiłam się z tym kosmetykiem. Wolę produkty o dobrych składach niż te oparte głownie na parafinie. Jak dla mnie jest to kit i nie rozumiem zachwytów nad tymi masłami. Sto razy bardziej wole pomadki Sylveco, które nie są tak doceniane jak masła z Nivea. Prawdę mówiąc nie wiem czemu. Zostanę przy ofercie Sylveco, a Wam odradzam kupno tych smarowideł.
Miałyście do czynienia z tymi masłami ? Jak wrażenia?
Pozdrawiam, Kasia. :)