Strony

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Prezenty poświąteczne. :)

Święta minęły, w koncu pora wrócić na bloga z nowymi notkami...
Na początku pora na prezenty świąteczne... :)


W tym roku Mikołaj dokładnie wiedział co chciałabym dostać pod choinką ( z resztą tak samo jak w ubiegłym :) ) Jeden prezent sama sobie sprawiłam...ale o tym później. :)


 

Piękne zamszowe pudełko... a w środku...


 zegarek firmy Timemaster model Diamonds 178/13.


 Mąż wie co lubię a taki zegarek już dawno za mną chodził. ;)
Jakość zdjęcia nie powala, ale przy takiej pogodzie ciężko zrobić dobre zdjęcia.
 

W najmniej oczekiwanym momencie znalazłam pod choinką piękny metalowy kuferek na kosmetyki.
Co prawda nie zmieściły się w nim wszystkie, ale już zagospodarowałam w nim szminki i produkty po, które sięgam najczęściej. Marzył mi się taki kuferek. :)


 I na koniec prezent od samej siebie.
Skusiłam się na zestaw rokitnikowy z żelem rumiankowym z Sylveco.


W skład zestawu wchodzą:
- krem brzozowo-rokitnikowy z betuliną
- lekki krem rokitnikowy
- rumiankowy żel do twarzy
- brzozowa pomadka ochronna z betuliną
- rokitnikowa pomadka ochronna o zapachu cynamonu 

Otrzymałam też parę próbek innych kremów z Sylveco.
 

Chyba byłam w tym roku grzeczna, bo Mikołaj zaskoczył mnie swoimi prezentami bardzo pozytywnie.


Pozdrawiam, Kasia. :)

wtorek, 10 grudnia 2013

Zaległe nowości listopadowe... i nowa fryzura :)

Zapomniałam, że mam Wam do pokazania jeszcze parę nowości upolowanych w sieci i w drogeriach.
Będąc na wypadzie do galerii nie mogłam nie wstąpić do Natury i Rossmanna. 


W Naturze kupiłam już dobrze znane kosmetyki Catrice. Kredka do brwi 02 Date Whith Ash-Ton ma doskonale dobrany kolor do moich brwi. Jest połączeniem brązu z szarością i nie wybijają z niej rude tony. Kosztowała 10,99zł. Jako maniaczka cieni nie mogłam odmówić sobie cienia kameleona C'mon Chameleon. Ten cień jest prześliczny. ! :) Jego cena to 11,99zł.


 

 Online skusiłam się na zakup produktów Bandi. Wybrałam krem złuszczający na noc (36,50zł )i oczyszczającą maskę drożdżową (24,50zł ).


Dodatkowo potrzebowałam pudru, bo moja skóra zaczęła się ostatnio trochę przetłuszczać w strefie T. Wybrałam puder korygujący z firmy E.l.f. (26,40zł )


I na koniec akcesoria kosmetyczne. Kupiłam w końcu szklany pilniczek do paznokci i temperówkę do kredek z For Your Beauty. Brakowało mi takich małych pomocników. ;)


Ostatnio pokazuję Wam dużo nowości, a robię mało recenzji.
Uzbierało mi się trochę tych produktów, więc na razie koniec z zakupami. Pora wziąć się za zaległości w recenzjach. :)

O czym chciałybyście najpierw poczytać? :)
Serum z L'oreal Laser x3, cieniu w kremie Maybelline Color Tattoo czy korektorze ze Skin 79 ?:) Wybór należy do Was. ;)


Pochwalę się jeszcze nową fryzurą i kolorem.
To efekt wczorajszego malowania i cięcia. Może nic odkrywczego (kolor to złoty brąz), ale mi się podoba. Mąż też zadowolony, więc jest dobrze. :D


Pozdrawiam, Kasia. :)

czwartek, 5 grudnia 2013

Real Techniques by Samantha Chapman. Moje zamówienie na iherb.

Która z nas nie słyszała o słynnych siostrach Pixiwoo ? :) Chyba żadna, prawda? :)
Jedna z nich, Samantha ( znana jako Sam ) stworzyła własne pędzle do makijażu pod nazwą Real Techniques. Jak tylko pojawiły się na rynku zapragnęłam ich. Korzystając z uprzejmości Stri, ( która pomogła mi je zdobyć przez amerykańską stronę iherb.com ) zamówiłam je. Namiar na Strilingę dostałam od Hexx, która jest po prostu aniołem w ludzkiej postaci. :)

Tym sposobem Strilinga zamowiła dla mnie pędzle Sam, a ja grzecznie czekałam na przesyłkę, która dotarła do mnie wczoraj.


Jak widać zamówiłam zestaw core collection z etui na pędzle i pędzel do pudru.

Cena zestawu to 17,99$ a pędzel do pudru kosztował 9,99$.
Za całość z przesyłką zapłaciłam jakieś 32$.
W przeliczeniu na złotówki to jakieś 105zł ( w zależności od kursu dolara ).


Bardzo się cieszę, że udało mi się je zdobyć za cenę dużo mniejszą niż oferują polskie sklepy internetowe. W dodatku pędzle są niesamowicie miękkie i solidne. Możecie się ze mnie śmiać, ale cały czas siedzę nad tymi pędzlami i się nimi myziam. Są bardzo miękkie. Coś czuję, że znalazłam swój idealny pędzel do pudru. :)

Wkrótce bliższa prezentacja pędzli a dziś tylko małe chwalenie się ostatnia zdobyczą.


To tyle z mojej strony. Pamelo jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc w kupnie! :*


Pozdrawiam,
Kasia. :)

środa, 27 listopada 2013

Rossmannowe szaleństwo...

 Dopadło i mnie. Tak krótko mogłabym opisać swoje zakupy. Żeby nie było, że poszłam na żywioł, napisałam sobie listę zakupów i właściwie tylko 1 rzeczy z niej nie kupiłam. Nic to, bo wyszłam uradowana z tym co udało mi się kupić. Poszłam juz 1-ego dnia promocji, by dostać wszystko to co chcę mieć.  :D

Szybki rzut na zakupy...


i pokazanie poszczególnych kosmetyków...



 Ostatni na półce stał piasek od Wibo Wow nr 3 (4,59zł), więc zgarnęłam go, bo bardzo spodobał mi się na blogach. Do pary wzięłam czerwony matowy piasek Wow Sand nr 4 (4,19zł.). Oprócz lakierów Wibo wzięłam preparat do usuwania skórek (4,19zł ). A przez Idalię kupiłam lakier Rimmel Salon Pro 711 Punk Rock ( 11,39zł). Jest niesamowity i dobrze kryje. :)


 

 Jako maniaczka szminkowa nie mogłam odpuścić sobie pomadek Maybelline Color Whisper. Moje odcienie to 530 Who Wore It Red-Er i 220 Lust For Blush. Idalio to znowu Twoja wina :D Każda szminka kosztowała 16,79zł. Nie mogło zabraknąć legendy  070 Rimmel Airy Fairy ( 11,99zł ) a także słynnego Eliksiru od Wibo nr 3 ( 5,19zł ). Totalna wariatka ze mnie. Na co mi tyle szminek, ale co tam raz się żyje! :D

 

 Do koszyka wpadła też ulubiona mascara do Lovely Pump Up (5,39zł ), cielista kredka Max Factor 090 Natural Glaze ( 17,39zł ) oraz Maybelline Color Tattoo 40 Permanent Taupe ( 14,39zł ).


Przy okazji 40% obniżki skusiłam się na krem bb z Under 20 (13,99zł ) i bibułki matujące Wibo ( 3,39zł ). Poza promocją kupiłam krem pod oczy Eva Natura Herbal Garden ( 7,69zł ) i zestaw do domowego manicure ( maska do rąk + peeling ) z Perfecty za 1,89zł.


Najbardziej cieszę się ze szminek i piasków Wibo. Fajnie, że się na nie skusiłam.
A teraz czas na testy ! :)


Pozdrawiam, Kasia. :)

sobota, 23 listopada 2013

Co mnie ostatnio zajmuje...

Pojawiam się i znikam. Tak chyba już będzie przez nawał obowiązków zawodowych jak i rodzinnych. No, ale ja nie o tym. ;)

Dziś krótka notka o tym co ostatnio pochłania mój czas... I nie są to kosmetyki :P


Będąc w lubelskim empiku nie mogłam odmówić sobie kupna nowej książki A. Sapkowskiego " Sezon Burz".  Kiedyś ( dawno temu jeszcze w czasach szkolnych czytałam sagę o wiedźminie ) bardzo lubiłam książki Sapkowskiego, więc zapowiedź nowej książki bardzo mnie ucieszyła. Zwłaszcza, że jest to całkiem inna historia wiedźmina Geralta. Żadna tam kontynuacja przygód tylko po prostu nowa historia. 


Nie ukrywam, że miło mi się ją czyta. Ten kto lubi tego typu literaturę nie będzie zawiedziony, wręcz przeciwnie język jakim pisze autor jest na tyle fajny, że momentami buzia sama mi się uśmiecha. :D Zachęcam do zapoznania się z tą propozycją, jeśli lubiliście czytać o przygodach wiedźmina.


W kolejnej notce pewnie pokażę Wam nowości kosmetyczne. A jest tego sporo.
Trochę pielęgnacji, zakupy z Rossmanna, Natury i zamówienie z iherb, na które wciąż czekam.
Będzie co oglądać. Co tam u Was słychać? :) Pogadajmy. :)

Pozdrawiam, Kasia. :)


środa, 13 listopada 2013

HexxBOX – Poznaj i testuj z 1001pasji! - Pat & Rub Ekoampułka 3 do cery naczynkowej.

Dziś długo wyczekiwana recenzja serum do cery naczynkowej z Pat & Rub. Kosmetyk ten otrzymałam od Hexxany. Sama nie zdecydowałbym się go kupić, bo to nie mój przedział cenowy, ale z wielką chęcią je przetestowałam i ubolewam na tym, że już się skończyło.



Opis producenta:

Aktywne naturalne serum (ekoAmpułka) do twarzy łagodzące zaczerwienienie i wzmacniające naczynia, do stosowania pod krem lub samodzielnie. Można stosować rano i wieczorem.
Działa kojąco i rozjaśniająco. Chroni i wzmacnia ściany naczyń, zmniejsza zaczerwienienia i obrzęki. Wygładza zmarszczki, ujędrnia i uelastycznia skórę. Nie zawiera alergenów.
Zawiera antyoksydanty, kwasy omega 3 i 6, bioflawonoidy, polisacharydy, alginiany, substancje nawilżające i kojące.   źródło: wizaż.pl



Pojemność: 30 ml.
Cena: ok.130 zł / sklep online.


Skład:



Opakowanie:
Szklana buteleczka zakończona szklaną pipetką.



Konsystencja i kolor:
Serum jest lekkie, o wodnisto-żelowej konsystencji, szybko wchłaniające się.
Jego kolor jest lekko brązowy.


Moje odczucia i ocena produktu:

Ekoampułka 3 do cery naczynkowej to bardzo udany kosmetyk. Używałam go przez okres 2 miesięcy, przy czym aplikowałam  je hojną ręką. Głównie umilała mi wieczorną pielęgnację.

Stosowałam ją solo, by zobaczyć jak wpłynie na moją naczynkową cerę. Mam spory rumień na policzkach i osoby, które mają podobny problem do mojego będą bardzo zadowolone z tej ampułki. To wspaniały kosmetyk dla takiej cery jak moja. Świetnie się rozprowadza, doskonale wchłania mogłabym się nią smarować i smarować... :D  Jest bardzo wydajna, a nie żałowałam jej sobie. Stosowałam również pod oczy jak i pod krem pod oczy. Skład jak widać tez jest bardzo dobry, sama natura. Nic dziwnego, że działa.

Serum Pat & Rub doskonale nawilża skórę, staje się ona gładka, miękka i niesamowicie jędrna. Moja skora ją pokochała za to, że bardzo dobrze ją koiła, uspokajała i łagodziła rumień, dodatkowo zmniejszając jego widoczność. Była jak taka kołderka dla skóry.

 Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to niemiły zapach ( jakby grzybowy? ), ale z czasem się do niego przyzwyczaiłam. W końcu nie ma tu ekstraktów zapachowych tylko sama natura. Cena też nie należy do najtańszych, ale myślę, że jest ono warte tych pieniędzy, bo spełnia całkowicie swoje zadanie. No i najważniejsze, już niewielka ilość tego serum wystarczy do pokrycia całej twarzy. Mimo, że jej sobie nie żałowałam to i skora chłonęła ją jak gąbka. Nie spowodowała wysypu na mojej cerze, co również bardzo się chwali. Szklana pipetka pracowała bez zarzutu, choć pod koniec trudno było wydobyć produkt z dna. Moja cera pokochała tą ampułkę i zawdzięcza jej poprawę stanu naczynek, które widocznie zmalały i uspokoiły się. Dla takich efektów warto wydać większą sumę, choć ja to serum dostałam. 

Cieszę się, że ekoampułka mi pomogła i dziękuję Asi za możliwość jej przetestowania. :*
Będę ją polecać każdemu kto spyta o dobre serum do pielęgnacji skory naczynkowej, bo jest naprawdę świetne.

A Wy miałyście to serum ? Podzielcie się opinią.



Pozdrawiam, Kasia.

wtorek, 5 listopada 2013

Nowości kosmetyczne...

Oj dawno mnie tu nie było... Wstyd. Ostatni post z końca października, a mamy już listopad. Nieładnie z mojej strony. Na swoją obronę mam to, że po powrocie do pracy nie mogę znaleźć czasu, no i mam małą córę na wychowaniu. No, ale dosyć tych usprawiedliwień, pora wziąć się w garść i zacząć pisać, bo mam tyle do opowiedzenia. :)

Na początku post miły i przyjemny dla oka. Nowości kosmetyczne, które ostatnio trafiły w moje ręce...:)


Zacznę od spełnionego marzenia. Po tym jak otrzymałam darmowa próbkę zapachu Lacoste eau de Lacoste w postaci roletki KLIK postanowiłam, że te perfumy będą moje...i tak się stało. Zakupiłam je w internetowej perfumerii i teraz mogę cieszyć się pojemnością 50ml. Uwielbiam ten zapach. :)

O zakupie porządnego lusterka da makijażu zdecydowała oferta...z Lidla. Chciałam mieć duże, solidne lusterko, w którym będzie widać całą twarz. To takie właśnie jest. w dodatku ma 5x powiększenie, więc mozna w nim wykonac regulację brwi i dużą dokładnością, a także makijaż oka.
Jego cena to niecałe 30zł.

Będąc w Lidlu natknęłam się na kokosowe masło do ciała firmy Cien. Ma piękny zapach wiórek kokosowych i kosztowało jakieś 12zł za pojemność 400ml.  No i to opakowanie stylizowane na słoik w jakich kiedyś nasze babcie trzymały konfitury. :)

Za to w Biedronce upatrzyłam krem do rąk firmy Deba. Krem ten był ostatnio w Shinyboxie i postanowiłam, że kupię go. Zwłaszcza, że cenowo kosztował niecałe 5zł, a nie 12zł, jak sugerował producent. Już niedługo recenzja tego kremu. Dodatkowo wzięłam odżywkę z Garniera Olejek awokado i masło karite. W promocji kosztowała 5,89zł.

Od siostry dostałam rozchwytywany ostatnio podkład Catrice All Matt Plus w kolorze 010 Light Beige. Uwierzcie lub nie ale nie mogła go dostać w żadnym Hebe. Początkowo miałam z niego zrezygnować, ale w końcu udało jej się na niego trafić. Ciesze się, bo w końcu może znajdę idealnie jasny podkład dla siebie. Dodatkowo z okazji urodzin dostałam glicerynowe mydełko o zapachu liczi z Amellie i próbkę peelingu do twarzy. Pięknie pachnie to mydełko. :)))


Póki co na razie tyle, ale planuje zakup pędzli w tym miesiącu, więc pewnie się coś jeszcze pojawi.

Pozdrawiam, Kasia. :)

wtorek, 22 października 2013

Najel Mydło z Aleppo. Wersja z różą damasceńską.

Od jakiegoś czasu skłaniam się coraz bardziej w kierunku naturalnej pielęgnacji, a mydło Aleppo jest tego doskonałym przykładem. Dziś recenzja tego właśnie mydła wersja z różą damasceńską.

 

Opis produktu:

Mydło Aleppo bardzo bogate w witaminę C i E oraz nienasycone kwasy tłuszczowe.

Działanie:
- mydło ma właściwości lecznicze, zabliźniające, nawilżające i ochronne
- jest doskonałe  dla osób z łuszczycą, trądzikiem, egzemą, atopią lub łupieżem
- ekskluzywny olejek z róży damasceńskiej delikatnie pielęgnuje i regeneruje nawet najwrażliwszą skórę
- koi ją, zmiękcza, nawilża, głęboko odżywia i uelastycznia
 
Mydła NAJEL są w 100% naturalne, nie zawierają substancji zapachowych, sztucznych barwników i konserwantów. Oliwa z oliwek i olejek laurowy dodane do mydła z Aleppo przynoszą ulgę nawet wyjątkowo suchej, wrażliwej skórze, pomagając jej utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia.
 
Mydła z Aleppo mogą używać dzieci i osoby ze skłonnościami do alergii. 
Słynne mydła produkowane są w mieście Aleppo, leżącym w północnej Syrii. Od stuleci wytwarzano je, korzystając z tradycyjnej receptury bazującej na oliwie z oliwek i olejku laurowym. 
Mydła Aleppo marki NAJEL produkowane są zgodnie z tradycją. Najpierw mydła leżakują, aż do wyschnięcia, chronione przed słońcem, przez co najmniej dziewięć miesięcy. W tym czasie mydła utleniają się na powierzchni, zmieniając kolor na żółty, a  w środku pozostają zielone.  Źródło





 

Pojemność: 100g.
Cena: ok. 20zł z przesyłką.

 
 
 

  Skład:


Konsystencja:
Mydło w swojej formie jest bardzo plastyczne i miękkie z łatwością można odrywać je po kawałku.


Moje odczucia i ocena produktu:

Moją przygodę z tego rodzaju kosmetykiem do oczyszczania twarzy zaczęłam już bardzo dawno temu. Mydło z Aleppo z różą damasceńską jest kolejnym krokiem w walce z moja zaczerwienioną skórą ( naczynkową ). Olejek z tej róży ma koić nawet najwrażliwszą skórę... i tak właśnie jest. 

Kupiłam to mydło z myślą o oczyszczaniu mojej twarzy z kremów BB. Podobno jedynie mydła Aleppo skutecznie usuwają ze skóry wszelkiego rodzaju silikony zawarte w BB kremach. 
Przynajmniej tak wyczytałam u Aliny . A wierzę w jej ogromną wiedzę. No, ale dziś nie o tym. :)

Na początku muszę wspomnieć, że mydła Aleppo mają charakterystyczny zapach. Powiedzmy sobie szczerze, zapachem to one nie grzeszą, ale...właściwości myjące i pielęgnacyjne są jak najbardziej na TAK ! :) Tego okrągłego mydła używam już prawie 3 miesiące i zostało mi go jeszcze trochę. Jest bardzo wydajne. myje nim nawet swoje pędzle. po umyciu nim twarzy skóra aż skrzypi od czystości. Kremowa pianka, którą tworzy sprawia, że rytuał mycia twarzy jest niesamowicie przyjemny. Zapachowo czuć jedynie niedosyt, ale mi ta woń w niczym nie przeszkadza, przyzwyczaiłam się do niej. Te mydła nie mają dodatków zapachowych a są oparte głównie na olejku laurowym i oliwie z oliwek. Nie wysuszyło mnie ono w żaden sposób, a moja skóra pokochała je za delikatność i szybkość oczyszczania ( świetnie zmywa makijaż twarzy). Trzeba jednak uważać by nie dostało się do oka, bo powoduje lekkie szczypanie. Nigdy nie miałam tak dobrze oczyszczającego kosmetyku do twarzy, póki nie poznałam tych mydeł. Są bardzo delikatne dla wrażliwych cer i będę polecać je każdemu, kto boi się uczucia ściągnięcia skóry po tradycyjnym żelu do twarzy.

  Myślę, że każdy byłby zadowolony z tego małego niepozornego i niezbyt pięknie wyglądającego mydła. Jak to mówią nie liczy się wygląd, a wnętrze. Coś w tym jest, dlatego warto sprawdzić je na własnej skórze, a myślę, że pokochacie je tak samo jak ja.

Występują jeszcze mydła o większym stężeniu % niż moje i są jeszcze bardziej oczyszczające i lecznicze dla skór tradzikowych, więc dla każdego coś miłego.


A Wy używałyście podobnych mydeł do mojego? Podzielcie się swoja opinią.


Pozdrawiam, Kasia. :)


poniedziałek, 14 października 2013

Moja pierwsza wygrana na YT...

Rzadko kiedy oglądam filmiki na  You Tube, ale kiedy kręci je osoba, którą wcześniej obserwowałam przez bloga nie mogę sobie odmówić obejrzenia i posłuchania przede wszystkim tego co ma do powiedzenia. Tak też było w przypadku Kaji ( a właściwie Asi ),która założyła swój kanał na YT.

Postanowiłam śledzić ja też na You Tube, bo jej bloga już dawno temu obserwowałam i lubiłam. Traf chciał, że udało mi się wygrać u niej w rozdaniu z okazji 100 subskrypcji klik .

 Wyobraźcie sobie jak byłam wniebowzięta. :))) Zwłaszcza, że nagrody były wspaniałe! :) Paczka dotarła do mnie w ubiegły czwartek. Wszystko było tak pancernie zapakowane, że chwilę musiałam natrudzić się przy jej otwieraniu. :) Zawartość okazała się jeszcze ładniejsza niż na filmiku.

Róż z MACa ma przepiękny odcień przybrudzonego różu. Mój kolor to Mocha.


Jeszcze go nie używałam, czeka na swoją premierę. ;)

Książka "Akademia Makijażu" Pani Katarzyny Kozłowskiej-Kołodziejskiej bardzo przypadła mi do gustu. W śródku znajdziemy podstawy makijażu ( o tym jak dopasować kosmetyki do swojego typu urody, makijaże, itd. ). Bardzo pięknie wydana książka. Jako pasjonatka makijażu cieszę się, że ja mam. :)))

I na koniec bardzo miły akcent. W środku znalazłam kartkę z życzeniami urodzinowymi, które niedługo mam. Asia pamiętała, że wspomniałam, że zrobiła mi frajdę, bo niedługo obchodzę urodziny. Takie kartki pisane odręcznie są zawsze bardzo miłe. Dziękuję Ci bardzo! :)))


To tyle na dziś z mojego chwalipięctwa.  Nie muszę chyba mówić jak bardzo się cieszę z mojej wygranej. Ostatnio mam niesamowite szczęście do rozdań, choć to jest pierwsze na YT.

Asiu ściskam Cię mocno i dziękuję serdecznie jeszcze raz (nie wiem który to już z kolei) :)))


Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia, Kasia. :)

czwartek, 10 października 2013

Ziołowa pielęgnacja okolic oczu z Sylveco. Łagodzący krem pod oczy.

Nie od dziś wiadomo jak ważna jest pielęgnacja delikatnej skóry pod oczami. Ja staram się dbać o tą strefę odkąd tylko pamiętam. Wiadomo oczy są zwierciadłem duszy...i coś w tym stwierdzeniu jest! :)

Dziś pokażę Wam krem pod oczy, który miałam okazję ostatnio testować dzięki marce Sylveco.
Byłam ciekawa tego kremu po udanym spotkaniu z lekkim kremem nagietkowym .
Czy się spisał? :) Zapraszam do poczytania mojej opinii o nim.



Opis produktu:


Pojemność: 30ml.
Cena: 25zł.

Skład:

 

Opakowanie:
Plastikowa butelka z pompką typu airless ułatwiającą dozowanie umieszczona w kartoniku z zabezpieczeniem.



Konsystencja i kolor:
Lekka kremowa, koloru białego - szybko wchłaniająca się.


Moje odczucia i ocena produktu:

Łagodzący krem pod oczy firmy Sylveco to bardzo dobry kosmetyk. Posiada wspaniały, naturalny skład, a dla mnie to bardzo ważne, gdyż moja okolica oczu jest bardzo wrażliwa.  Jego konsystencja jest lekka kremowa. Wystarczy naprawdę niewielka ilość kremu do pokrycia skóry pod oczami. Krem jest niesamowicie wydajny, mam go od lipca i wagowo oceniam, że pozostała mi jeszcze jego połowa. W dodatku mamy tu aż 30ml, a nie 15ml jak to zazwyczaj bywa w przypadku kremów pod oczy. Należy go zużyć w ciągu 6 m-cy od otwarcia. Mam nadzieję, że mi się to uda.

Co do działania kremu: wspaniale się rozsmarowuje, szybko wchłania i dobrze nawilża moją skórę. Dzięki niemu skóra jest miękka i sprężysta. Co do zmniejszenia cieni i obrzęków- moja skóra nie ma skłonności do obrzęków. Za to cienie mam odkąd pamiętam, i z tym nic nie da się zrobić, niestety... Tutaj obietnice producenta się nie sprawdziły.

Cenowo też nie jest źle, 25zł za krem o naturalnym składzie i tak dużej pojemności, jak dla mnie bomba. Moja 25-letnia ( prawie ;) ) skora bardzo się z nim polubiła. Nie wiem jak sprawdziłby się w kategorii osób w wieku 30+, ale dla młodych cer myślę, że będzie fajny. Wiadomo każdy szuka czegoś innego w kremie pod oczy. Ja znalazłam nawilżenie i poprawę sprężystości, czyli coś czego moja skóra potrzebuje. Nie szukam działania przeciwzmarszczkowego, z resztą ten krem nie jest przeciwzmarszczkowy. Dodam jeszcze, że krem z Sylveco nie uczulił mnie ani nie spowodował podrażnień. Polecam jak najbardziej, wiem, że jeszcze do niego wrócę, bo stał się moim ulubieńcem. :)))

A jakie jest Wasze zdanie na temat tego kremu? :) A może polecacie coś jeszcze lepszego?


Pozdrawiam, Kasia.

czwartek, 3 października 2013

Nowa biżuteria od Efoxcity...

Jak co miesiąc spieszę pokazać Wam nową biżuterię, którą otrzymałam w ramach współpracy z Efoxcity. Tym razem wybrałam sobie piękny naszyjnik z diamentową nutką. Na szyi wygląda naprawdę elegancko i będzie pasował zarówno do koszuli jak i do sukienek.


  

Muszę powiedzieć, że podoba mi się on bardzo. Wiem, że przyda się na każdą okazję.
 A Wy co myślicie o tym naszyjniku ?:)


Pozdrawiam, Kasia. :)

wtorek, 1 października 2013

MAC Ravishing, czyli moja opinia o szmince z MAC-a.

Szminki z Mac albo się lubi, albo nie. Ja uważam, że maja bardzo dużą gamę kolorów jak i wykończeń. W swoim kuferku mam tylko 2 szminki tej firmy, ale za to obie bardzo ładne.


Pojemność: 3g.
Cena: 86zł.
 
 Opakowanie:  
Szminka zamknięta jest w czarnym opakowaniu, wykonanym z wytrzymałego plastiku z milionem minidrobinek.
Skład:



Kolor:
Według mnie jest to piękna brzoskwinia.



Moje odczucia i ocena produktu:
Gdyby nie jej piękny kolor, którym mnie zdobyła i to, że tyle się natrudziłam ( a właściwie nie ja tylko moja siostra ) to nie polubiłyśmy się. Kolor ma naprawdę piękny. Jest niesamowicie kremowa czego dowodem jest nazwa jej wykończenia. 

Szminka ta dosyć ciężko się nakłada mimo, że jest kremowa trzeba ją mocno dociskać do ust. Po nałożeniu u mnie od razu podkreśla wszystkie suche skórki na ustach, więc nie nosze jej solo tylko z błyszczykiem. Wytrzymuje jakieś 3-4 godziny pozostawiając po sobie poświatę koloru. Moje usta bez błyszczyka ( z samą szminką) wyglądają jakby były pomarszczone.

 Niestety formuła cremesheen  ma to do siebie, że może powodować wysuszanie. U mnie tak właśnie jest. Podejrzewam, że trzeba mieć do niej usta idealne. Najpierw zrobić peeling a potem porządnie je nawilżyć. Bez tego ani rusz. Mimo to używam ją, bo uwielbiam jej kolor, ale nigdy nie noszę jej samej tylko z błyszczykiem o lekkim kolorze brzoskwini. Wtedy wygląda naprawdę dobrze. Czy ją polecam? Niekoniecznie, chyba, że macie usta idealne no i lubicie takie kolory.

A Wy miałyście doczynienia ze szminkami firmy MAC?
Co polecacie?


Pozdrawiam, Kasia. :)