Zastanawiacie się pewnie po co to piszę, bo tytuł posta mówi przecież o wspomnianym różu do policzków. Muszę przyznać, że tylko krowa zdania nie zmienia, a że nie muczę i nie daję mleka to i ja zmieniłam pogląd na tą sprawę. Przyszło mi ostatnio na myśl, że przecież nie muszę używać różowego różu (tak wiem masło maślane:D ) i są też inne odcienie np. pomarańcz, brzoskwinia i morela. W sam raz dla mnie, żeby nie wyglądać jak świnka.:D
Stąd też tytuł posta i jego odcień. Zamarzyło mi się ostatnio posiadać Sleekowy róż i oto mam, wczoraj do mnie przyszedł. Jeszcze go nie używałam, ale muszę powiedzieć, że kolor mnie zauroczył. Nie będę tu starała się go opisać tylko wrzucę zdjęcia i same go sobie zobaczycie. Róż o wdzięcznej nazwie Life's a Peach. Jak dla mnie to jest brzoskwinka, ale może się mylę, poprawcie mnie, jeśli nie mam racji.
Swatch tez jakoś niespecjalnie wyszedł, wszystko przez aparat i przez to że, ten róż nie jest tak bardzo napigmentowany. Trzeba go trochę nałożyć żeby było widać swatch. Dla mnie to zaleta, bo wiadomo że łatwo z różem przesadzić i efekt matrioszki mamy murowany.:D Także to na plus. Ja swój kupiłam na all z przesyłką wyniósł mnie 29,90 zł.
A Wy macie ten róż? Jak Wam się sprawuje?
Ps. a tu jeszcze sprawca całego zajścia z dnia wczorajszego. W poprzednim poście macie edit KLIK.
Pozdrawiam i do następnego posta,
Kasia.
Słodki kot :P
OdpowiedzUsuńRóż ma ekstra kolor :)
Słodki ale za to jaki wredny:D Oj tak róż to teraz mój faworyt:)))
Usuńśliczny róż :)
OdpowiedzUsuńkotek przefajny ;)
I gdzie się ukrył? :)
OdpowiedzUsuńmam go i uwielbiam :))
OdpowiedzUsuńBardzo fajny kolorek różu.
OdpowiedzUsuńA kociak jaki ładny, też mam norweskiego leśnego ale już prawie 5 letniego, te kociaki mają charakter. :))
ładny róż ja obecnie mam bourjois :)
OdpowiedzUsuńJa tez tak myslalam jak Ty- tzn mialam zarumienione policzki, glownie ze wzgledu na potradzikowe rewelacje, ale i tak mam sklonnosci do czerwonej twarzy. oprocz tego, ze wpadlam na taki pomysl jak Ty (tylko ja mam roz z elfa, ale teraz uzywam kilku roznych z nyxxa i nawet takich mega rozowych) i ladnie to wyglada, bo... powalczylam z rumiencami!
OdpowiedzUsuńcalm skin, redness-relief balm, no 7- recenzja na blogu
a obecnie uzywam jeszcze jednego produktu i niedlugo pojawi sie recenzja kolejnego, ktory tez pomogl mi z czerwonymi plackami na policzkach :D i juz moge uzywac rozu w jakimkolwiek kolorze bez efektu matrioszki... powiedzmy :D
roz i kotek perfekcyjne ;)
OdpowiedzUsuńMam róż ze sleeka. który wygląda jak cute as hell z essence :) i jest mega mocno napigmetowany
OdpowiedzUsuńDodałam do obserwowanych :*