Strony

piątek, 25 maja 2012

Sleekomania trwa...czyli róż Life's a Peach

    Zacznę od tego, że nigdy nie byłam zbytnio fanką różu na policzkach. Oczywiście w swoim przypadku, bo u innych efekt jak najbardziej mi się podobał. A było to spowodowane tym, iż natura "obdarzyła" mnie hojnie w moje naturalne i zajmujące pół twarzy rumieńce. Dlatego bez sensu byłoby jeszcze bardziej podkreślać moja rumianość twarzy. O efekcie delikatnego, zdrowego rumianego policzka mogę tylko pomarzyć.

    Zastanawiacie się pewnie po co to piszę, bo tytuł posta mówi przecież o wspomnianym różu do policzków. Muszę przyznać, że tylko krowa zdania nie zmienia, a że nie muczę i nie daję mleka to i ja zmieniłam pogląd na tą sprawę. Przyszło mi ostatnio na myśl, że przecież nie muszę używać różowego różu (tak wiem masło maślane:D ) i są też inne odcienie np. pomarańcz, brzoskwinia i morela. W sam raz dla mnie, żeby nie wyglądać jak świnka.:D 

   Stąd też tytuł posta i jego odcień. Zamarzyło mi się ostatnio posiadać Sleekowy róż i oto mam, wczoraj do mnie przyszedł. Jeszcze go nie używałam, ale muszę powiedzieć, że kolor mnie zauroczył. Nie będę tu starała się go opisać tylko wrzucę zdjęcia i same go sobie zobaczycie. Róż o wdzięcznej nazwie Life's a Peach. Jak dla mnie to jest brzoskwinka, ale może się mylę, poprawcie mnie, jeśli nie mam racji.






 Kolor na zdjęciu oczywiście jest przekłamany. Mój aparat zjada kolory:D W rzeczywistości jest bardziej intensywny.



Swatch tez jakoś niespecjalnie wyszedł, wszystko przez aparat i przez to że, ten róż nie jest tak bardzo napigmentowany. Trzeba go trochę nałożyć żeby było widać swatch. Dla mnie to zaleta, bo wiadomo że łatwo z różem przesadzić i efekt matrioszki mamy murowany.:D Także to na plus. Ja swój kupiłam na all z przesyłką wyniósł mnie 29,90 zł.

A Wy macie ten róż? Jak Wam się sprawuje?

Ps. a tu jeszcze sprawca całego zajścia z dnia wczorajszego. W poprzednim poście macie edit KLIK.



Pozdrawiam i do następnego posta, 
Kasia.

10 komentarzy:

  1. Słodki kot :P

    Róż ma ekstra kolor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słodki ale za to jaki wredny:D Oj tak róż to teraz mój faworyt:)))

      Usuń
  2. śliczny róż :)

    kotek przefajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny kolorek różu.

    A kociak jaki ładny, też mam norweskiego leśnego ale już prawie 5 letniego, te kociaki mają charakter. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. ładny róż ja obecnie mam bourjois :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez tak myslalam jak Ty- tzn mialam zarumienione policzki, glownie ze wzgledu na potradzikowe rewelacje, ale i tak mam sklonnosci do czerwonej twarzy. oprocz tego, ze wpadlam na taki pomysl jak Ty (tylko ja mam roz z elfa, ale teraz uzywam kilku roznych z nyxxa i nawet takich mega rozowych) i ladnie to wyglada, bo... powalczylam z rumiencami!
    calm skin, redness-relief balm, no 7- recenzja na blogu
    a obecnie uzywam jeszcze jednego produktu i niedlugo pojawi sie recenzja kolejnego, ktory tez pomogl mi z czerwonymi plackami na policzkach :D i juz moge uzywac rozu w jakimkolwiek kolorze bez efektu matrioszki... powiedzmy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam róż ze sleeka. który wygląda jak cute as hell z essence :) i jest mega mocno napigmetowany

    Dodałam do obserwowanych :*

    OdpowiedzUsuń

Nie bój się zostawić u mnie swój komentarz. Cenię wszystkie opinie, które pojawiają się na moim blogu. Nie zostawiaj komentarzy w stylu "zapraszam do mnie", linków do bloga czy " obserwujemy". Mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę.
Dziękuję :)